Ile razy wchodzicie do sklepu, a sprzedawca zamiast obsłużyć klienta: zmywa podłogę, układa produkty na półce, liczy coś na papierze, rozmawia z drugim pracownikiem, rozmawia przez telefon, patrzy w ekran komputera, siedzi za ladą, itp.
Takie postępowanie to zwykła pozostałość po komunie. Pomijamy tutaj fakt, że to brak kultury i dobrego wychowania. W czasach komunizmu detaliści nie musieli się starać, żeby z kulturą i priorytetowo obsłużyć klienta, ale taraz… Mamy już za sobą dłuższy niż w latach międzywojennych, okres ekonomii rynkowej, a nadal poziom usług w sklepach jest gorszy niż w krajach trzeciego świata.
Klient polski jest przywykły do złej usługi i ignorowania go. Zniesie wszelkie trudy bo zniósł 50 lat udręki i teraz i tak się cieszy, że jest świadkiem takiego skoku cywilizacyjnego, że wszystko ma w sklepie. Ten skok jest niestety tylko z ilością i jakością produktów na półkach ale nie jest satysfakcjonująco daleki w usłudze podania produktu.
Sprzedawca powinien natychmiast rzucić wszystko w momencie, kiedy klient wchodzi do sklepu. Zmywanie podłogi, układanie produktów, rozpakowywanie kartonów czy rozmowa z koleżanką może poczekać. Teraz w sklepie jest klient, nasz żywiciel, nasz faktyczny „pracodawca”. Oddajmy mu wdzięczność, że przyszedł do nas a nie do konkurencji. Obsłużmy go natychmiast, nie dajmy mu odczuć, że jest intruzem tylko kimś, na kim nam zależy.